Albertus Gladys alias Malarzowic
Rzeźnik kazimierski, prowadził też słodownię. Nominowany do kazimierzowskiej rady miejskiej w 1618 roku, z pozycji ławnika. Na przeszkodzie nie stanął fakt, że był – jak to określił kronikarz – nie literakiem, czyli nieumiejącym czytać i pisać. W trakcie prawie trzydziestu lat zasiadania w radzie tylko pięciokrotnie został poświadczony w radzie urzędującej. Żonaty był z Jadwigą, mieli syna Jana. Na niego to w roku 1618 poskarżył się przed urzędem wójtowskim Maciej Sołtynek, rzeźniczek pracujący u rajcy Wojciecha: okazał on rękę zranioną nożem i podał do protokołu, że przy obiedzie w piątek ten przeszły po robocie w niebytności Pana Gładysza, bez przyczyny i winności żadnej, którą to ranę Jan Gładysowic Sławnego Pana Wojciecha Malarzowica Raycze Kazimierskiego syn zadał. Ławnicy stwierdzili, że rana jest głęboka na dwa członki [palce], aż się o kość zbiła. Jadwiga i Wojciech Malarzowic mieli też syna Szymona, który prowadził jatkę ojca. W 1624 roku rajca Wojciech wystąpił jako jego ojciec do rady miejskiej o uwięzienie Zofii ze Skalbmierza, szynkarki służącej u Andrzeja aptekarza na Kazimierzu, która przynęciła do siebie tego syna jego przez gusła i czary i tak mu gusłami i czarami zdrowie odjęła, że nie wie, co się z nim dzieje, od rozumu odchodzi, porywa się uciekać chce, lada co mówi y leży ogłupiały. Zofia ta Szymona sobie nierządną miłością zniewoliła […] y z pieniędzy go wyzuła […] gdy pieniądze miewał z jatki za mięso, wieczorem ją nawiedzał y gdy pijany bywał, wyjmowała mu z kieszeni po złotych pięci, sześci. Rajca Wojciech Malarzowic żądał więc, aby Zofia była za to wedle prawa skarana y żeby synowi jego gusła odczyniła, pieniądze aby wróciła. Był właścicielem domu położonego przy ul. Piekarzy (obecnie rejon numerów 7–9 ul. Piekarskiej). Pod koniec życia jatkę sprzedał na pokrycie długów i gotówkę na swój pogrzeb. Zmarł w Wielkanoc 1645 roku, pochowano go na Skałce. Dom podzielił w testamencie między syna Szymona i pasierba Andrzeja, zakonnika oo. paulinów na Skałce. Wdowa Jadwiga podyktowała inwentarz pośmiertny: Powiedziała P. Malarzewicowa, że Nieboszczykowska delya [płaszcz noszony na żupanie jak opończa] czarna falendyszowa atłasem wiśniowym starym podszyta, którą Nieboszczyk za żywota swego jeszcze zastawił za złotych Osiemnaście Polskich u Żyda y do tych czasów jest w zastawie. Wyliczyła liczne długi, w tym za czopowe i do Młyna Żydowi za mełcie słodu oraz wyderkaufu rocznego z Domu y Ogroda przychodzącego Konwentowi św. Katarzyny. Jak to podsumowała, y na obiad dla ubogich nic sobie nie zostawieł. Krzesło w radzie miejskiej po Wojciechu Malarzowicu zajął Daniel Malesza (nr 300).
Z księgi radzieckiej Kazimierza obejmującej protokoły spraw kryminalnych z lat 1611–1628: początkowy fragment wpisu toczącej się w 1624 roku sprawy Zofii ze Skalbmierza oskarżonej przez rajcę Wojciecha Malarzowica zwanego Gładysz o uwiedzenie gusłami jego syna Szymona (Archiwum Narodowe w Krakowie, sygn. K 267, s. 206)